poniedziałek, 14 grudnia 2009

Zbliża się zima

Wydawać by się mogło, że można szybko szast prast zamieścić nowego posta na blogu. A tu patrzcie Państwo, trzeba zdjęcia obrobić, opisać się choć tyle ile przyzwoitość nakazuje i wkleić zdjęcia nie denerwując się zanadto, że robią sobie co chcą z miejscem wklejenia. Ale ja się nie zrażam.
Można by pomyśleć, że powinnam z racji zawodu choć trochę być sprawniejsza w tym temacie ale jednak nie. Co prawda dopiero zaczęłam prowadzić tego bloga i  prawie w ogóle nie mam czasu na douczanie się ale nie powinnam być taka cienka !  Trzeba się poprawić.
A teraz trochę o zimie. Zacznę od zwierzątek karmionych (już) zimowo. Nie zrobiłam zdjęcia pojemnika na smaczny smalczyk z bułką tartą, mąką i innymi rzeczami  dla sikorek ani "patentu" mojego męża na porcjowanie słonecznika ale się wkrótce poprawię. Mam natomiast zdjęcia jedzącego "inwentarza"
A także kilka fotek z zabaw piesków na wsi w lecie :
na pierwszym zdjęciu owczarek kaukaski sąsiadów ze wsi (Goliat) wraz z Joy (owczarek belgijski chyba), która  na innym zdjęciu startuje do białego  Pimpka moich rodziców (zabranego z tej samej wsi). Na innych zdjęciach Joyka bawi się z Azorem, który na zdjęciu wyżej nie daje kotom ruszyć swojego jedzenia. Ale co dziwniejsze jakoś te koty toleruje.
Dołożyłam też zdjęcie dudka ( pomyśleć że napisałam drozda, więc poprawiam!) własnoręcznie sfotografowanego.




Chyba sobie nie radzę z tymi zdjęciami a nie ma na czym poćwiczyć.
No to jeszcze raz. Teraz na tapecie ostatnie koszyki i wianek z wikliny papierowej, jeszcze nie malowanej.
Zdjęcia dam jak leci bo nie mam czasu przekładać je tekstem, ta zabawa nie na moje nerwy w tej chwili.


dzwonek

kawałek wianuszka
zrobiony wianek ale nie przyozdobiony ani nie pomalowany
micha
dół michy (wazy)
To jest pobożne życzenie bo do michy (wazy) włożyłam inny koszyk z brzegiem i całość dobrze wygląda ale tylko na zdjęciu
A teraz kilka kwiatków wiosennych i letnich bo aż grzech ich nigdzie nie umieścić jak już je przerobiłam!!!
irysy miniaturki
piwonie pachnące
grudnik, który zakwitł na Barbary prawie
zbliżenie pojedynczego kwiatka, prawda że fajne?
A teraz już z górki - ubiegłoroczna róża imieninowa:
i z boczku
A teraz ostatnie dwa zdjęcia z różnych tematów.
Pierwsze to zdjęcie ślubnego obrazu moich nieżyjących rodziców.

A to ostatnie to nasza ostatnia wyprawa do lasu i przeszkody na drodze do pokonania:


I to chyba dzisiaj na tyle.


środa, 2 grudnia 2009

Takie sobie uwagi

Chciałabym dzisiaj wyrazić taką myśl:
  • po pierwsze blog to nie konfesjonał
  • po drugie blog to nie leżanka u psychoterapeuty
  • po trzecie może tutaj trafić każdy, nawet ten którego tu nie chcemy
tak więc musimy sobie sami wyznaczać granice "spowiedzi", żeby była w miarę osobista i w miarę strawna dla czytających i w miarę prawdziwa.
Ale to zadanie jest trudne jak nie wiem co, czyli "tak pisać żeby pisać a nie napisać".

Dla mnie niedoścignionym z kolei wzorem byłoby tak pisać, żeby to co napisane było śmieszne.
Uwielbiam czytać te blogi, gdzie zwijam się ze śmiechu, niestety sama mam chyba wadę genetyczną i nie potrafię ani opowiedzieć kawału ani go zapamiętać ani pisać tak, żeby przy czytaniu brzuch bolał ze śmiechu.

Czasem oczywiście trzeba pisać poważnie i z tym nie dyskutuję!
Tak więc pozdrawiam wszystkich roześmianych, chichotliwych i wesołych ludzi.